Żródło: Dziennik Łódzki

 

Z artystów operowej sceny, którzy sięgnęli po lżejszy, popularny repertuar, wielu fachowców lubi sobie pokpiwać i umniejszać ich wartość. Tymczasem dokonania podobnych wokalistów niezwykle cieszą rzesze słuchaczy o wcale nienajpodlejszych gustach. I może właśnie w tym zawiera się zwycięstwo muzyki.
Udany solowy album mezzosopranistki, Alicji Węgorzewskiej [RECENZJA]
Na świecie doskonale w takich działaniach odnaleźli się Sarah Brightman i Andrea Bocelli. U nas próbę podjęła mezzosopranistka Alicja Węgorzewska, śpiewaczka odważnie sięgająca po różne wcielenia: od aktorki serialowej po jurorkę telewizyjnego show. Może owa śmiałość, podszyta spontanicznością, sprawiła, że zdecydowała się nagrać płytę, która powinna spodobać się publiczności, wywołać pogardliwe nadęcie ust „koneserów” i znaleźć się w domowych odtwarzaczach obu grup.
Album „I Colori Dell’Amore” zaczyna się i kończy w miłości do poszukiwania słonecznej strony życia. A przyjemność, którą dostarczył artystce, jest w pełni odczuwalna przez słuchacza. Alicja Węgorzewska każdym utworem podkreśla, że spełnia swoje wieloletnie marzenia. Napisała włoskie teksty, bo to niezwykle śpiewny język, bo to język opery, bo wykonywane w tym języku piosenki brzmią jakoś tak radośniej i cieplej. Kompozycje stworzyli m.in. Bogdan Kierejsz i Tomasz Betka, część piosenek napisała Anna Kornelia Aberg wraz z J. Lindbergiem, a także Frederic Kempe, który komponuje dla szwedzkiej Divy Maleny Ernman, a jego utwory śpiewa także sama Anna Netrebko. A wszystko w znakomicie brzmiącej popowo-klasycznej produkcji i ciekawych aranżacjach Tomka Szymusia.Teksty, choć włoskie, opowiadają o życiu jak najbardziej polskiej kobiety, jej rodzinie, miłości, pragnieniach i osobach, które dla niej wiele znaczą. Nie aspirują do poezji odpowiadającej na wszelkie pytania i wstrząsającej podstawami filozofii. To raczej opowieść o tym, że nasze życie składa się z wrażeń, banałów, drobnych czasem uniesień i wielkich rozczarowań. A przede wszystkim z uczuć, które zbyt często próbujemy poniżyć wyniosłością.

Alicja Węgorzewska wkłada dużo serca w interpretację poszczególnych utworów i to wykonawcze „serce” chętnie się przyjmuje. Album ujmuje i poprawia nastrój, podbudowując zrujnowane codziennością poczucie własnej wartości i wiarę w dni następne. Pozostawia też z poczuciem niedosytu, mógłby trwać jeszcze niejedną chwilę. Bo muzyka może być też zwykłą przyjemnością.