Carmen. George Bizet
Za co kocham rolę Carmen ?
Carmen to kobieta, której nie da się poskromić — ani przez mężczyzn, ani przez los. Kocham ją za to, że jest prawdziwa. W każdej nucie, w każdym geście bije z niej siła, wolność i bezwstydna autentyczność. Nie udaje, nie kłania się konwenansom, nie boi się kochać i nie boi się umrzeć.
Za każdym razem, gdy wcielam się w Carmen, czuję, że dotykam czegoś niezwykle pierwotnego — wolności kobiety, która sama wybiera swoje przeznaczenie. To postać, która wymaga odwagi, temperamentu i wewnętrznej prawdy. Nie wystarczy zaśpiewać jej partii – trzeba ją przeżyć.
Uwielbiam jej ogień, ale też jej delikatność ukrytą głęboko pod maską dumy. W tej roli jest wszystko: pasja, dramat, namiętność, ale też pragnienie bycia sobą, niezależnie od konsekwencji. Dlatego właśnie Carmen to nie tylko bohaterka opery – to symbol wolności. I może właśnie dlatego tak trudno się z nią rozstać, gdy milknie ostatni dźwięk Bizetowskiej orkiestry.
Partie Carmen wykonywałam w następujących realizacjach:
2002, 2003, 2005 – (reż. Greidanus Ausonius) – Teatr Wielki w Łodzi, tournée w Holandii
2005, 2006 – (reż. Teresa Kujawa) – Opera na Zamku w Szczecinie
2006, 2007, 2008, 2009 – (reż. Wiesław Ochman) – Opera Śląska w Bytomiu
2010 – (reż. Alicja Węgorzewska) – Opera w Kuwejcie
2010 – (reż. Lech Majewski) – Teatr Wielki – Opera Narodowa w Warszawie
Każda z tych inscenizacji była inna, ale za każdym razem odkrywałam w Carmen coś nowego — w niej samej i w sobie. Bo Carmen, choć stworzona przez Bizeta, żyje w każdej kobiecie, która ma odwagę być sobą.
— Alicja Węgorzewska-Whiskerd
Galeria zdjęć poniżej. Zapraszam serdecznie do obejrzenia 🙂




